W dzisiejszym poście, chcę poruszyć tematy, które dotyczą kobiety dojrzałej i jej nowych ról i zadań w rodzinie. Między innymi będzie mowa o syndromie "pustego gniazda" oraz opieki nad chorym, starzejącym się rodzicem.
Puste gniazdo
Kryzys wieku średniego dotyczy zarówno mężczyzn, jak i kobiet, a tym samym łączy się ze zmianą ról rodzicielskich. Dzieci, na których do tej pory koncentrowała się nasza uwaga rosną, aż w końcu przekraczają próg dorosłości i powoli "wyfruwają" z domu rodzinnego. Pojawia się wówczas syndrom "pustego gniazda". Jest to normalny etap, który musi nastąpić, ale często przeżywamy go bardzo emocjonalnie, popełniając masę błędów. Pojawia się lęk i ogromy smutek czy dzieci poradzą sobie bez naszej pomocy, przecież chroniliśmy je do tej pory 24/h. Boimy się, że zostaniemy same, bo dzieci wyjadą na studia lub podejmą pracę w innym mieście czy kraju.
My, kobiety, jesteśmy bardziej niż mężczyźni skoncentrowane na dzieciach.Słowo nadopiekuńczość nie zawsze przez nas uświadamiane, wpisane jest już na zawsze do naszego słownika. Jednak nasze zachowania nie ułatwiają życia naszym dzieciom, ich startu w dorosłość. Najważniejsze dla dzieci jest to, aby miały świadomość naszej cichej, czasami niemej obecności, naszego wsparcia i zaufania, jakie żywimy do nich. A wówczas, dorosłe już dzieci, mając takie "zaplecze moralne" w osobach swoich rodziców będą spokojne, realizując swoje życiowe cele. Jeśli będziemy próbowały zatrzymać dzieci przy sobie, stosując nawet szantaż emocjonalny, takie zachowanie nikomu nie wyjdzie na zdrowie. Tego typu reakcje często spowodowane są zaspokojeniem np. naszych potrzeb emocjonalnych. Powodują jednak sporo zranień i trudności dla obu stron.
Czas "pustego gniazda" w rodzinie, to również czas na przebudowę wzajemnych relacji z mężem, partnerem o czym była mowa w poście dotyczącym bilansu w związku. W tej nowej dla nas sytuacji, czasami bardzo trudnej emocjonalnie, przychodzi pora na inne nowe zadania zarówno dla kobiety, jak i mężczyzny.
Nowe zadania dla kobiety dojrzałej w rodzinie
Kobieta dojrzała, wchodzi w tym trudnym dla siebie czasie, w nowe dwie role. Pierwszą z nich jest relacja z wnukami, ważna dla dwóch stron. Dorosłe już dzieci potrzebują naszej pomocy przy opiece nad swoimi dziećmi, a naszymi wnukami. My, dajemy im swoją bezwarunkową miłość i ciepło. Bywa, że dziadek staje się w oczach wnuka obrazem najwspanialszego mężczyzny, a babcia obrazem takiej samej kobiety.
Kobieta dojrzała, jeśli zostaje babcią, wówczas zaczyna się dla niej nowy etap. Wzajemne relacje z wnukami pozwalają jej poczuć się znowu ważną i potrzebną. Może okazywać komuś (wnukowi, wnuczce) swoje zainteresowanie, brać udział w kształtowaniu młodego człowieka. Babcia,
nawet ta współczesna, jest skarbnicą mądrości życiowej i zarazem dystansu do życia. To pozwala kobiecie zupełnie inaczej podchodzić do wychowania wnuków. Ona już nic nie musi (jeśli chodzi o wychowanie), ona nie drży tak jak rodzic, ona chce tylko bardziej niż rodzic rozpieszczać. Jakie obopólne korzyści z tego wynikają? Takie relacje przyczyniają się do prawidłowego rozwoju młodego człowieczka, a kobieta dojrzała, daje swój bezcenny czas i otrzymuje bezwarunkową miłość.
Drugie, nowe zadanie, jakie staje przed kobietą dojrzałą, to opieka nad starzejącymi się rodzicami. Moja znajoma, której mama dostała udaru i została sparaliżowana oraz straciła mowę, powiedziała mi kiedyś..."W czasie choroby straciłam mamę, a zyskałam kolejne dziecko"! Po prostu musimy zamienić się rolami i stać się "rodzicami dla własnych rodziców". Dajemy im swoje wsparcie psychofizyczne, a nasza kobieca natura jest przydatna w tego typu kontaktach. Możemy wiele zaoferować rodzicom: czułość, ciepło, rozmowę, akceptację i zrozumienie. Nasi posunięci w latach, często chorzy rodzice, potrzebują poczucia bezpieczeństwa płynące od nas, ich dzieci. Te obecne kontakty z rodzicami różnią się w swojej wymowie od tych, kiedy nasi rodzice byli pełni energii i zaangażowania w najtrudniejsze sprawy. Starszy rodzic bywa dla nas niekiedy przyjacielem, jest już wolny od obowiązku naszego wychowania. Łączą nas podobne tematy, podobny sposób postrzegania świata.
Trudnym momentem, który przeżywamy w czasie naszej psychofizycznej dojrzałości jest odchodzenie naszych rodziców. Wcześniej relacje zmieniły się na bardziej czułe i pełne troski o starzejącego się rodzica. Co mówią o tym etapie psychologowie? Uważają oni, że my, dorosłe dzieci powinniśmy towarzyszyć im w odchodzeniu z tego świata, dzielić z nimi obawy
dotyczące lęku przed śmiercią. Jest to również i dla nas konfrontacja z samymi sobą z naszym postrzeganiem postaw wobec cierpienia i śmierci, z naszymi lekami i obawami. My, kobiety dojrzałe, jesteśmy na etapie "południa życia", ale ta dojrzałość wiąże się z tym, że coraz częściej
będą pojawiały się myśli o "zachodzie" naszego życia. Nie bójmy się zatem tych myśli, nie uciekajmy w panice przed nimi, tylko oswajajmy je, aby spokojnie przygotować się do kolejnego etapu życia. Często w naszych rodzicach widzimy siebie za kilkanaście lat...
Puste gniazdo
Kryzys wieku średniego dotyczy zarówno mężczyzn, jak i kobiet, a tym samym łączy się ze zmianą ról rodzicielskich. Dzieci, na których do tej pory koncentrowała się nasza uwaga rosną, aż w końcu przekraczają próg dorosłości i powoli "wyfruwają" z domu rodzinnego. Pojawia się wówczas syndrom "pustego gniazda". Jest to normalny etap, który musi nastąpić, ale często przeżywamy go bardzo emocjonalnie, popełniając masę błędów. Pojawia się lęk i ogromy smutek czy dzieci poradzą sobie bez naszej pomocy, przecież chroniliśmy je do tej pory 24/h. Boimy się, że zostaniemy same, bo dzieci wyjadą na studia lub podejmą pracę w innym mieście czy kraju.
My, kobiety, jesteśmy bardziej niż mężczyźni skoncentrowane na dzieciach.Słowo nadopiekuńczość nie zawsze przez nas uświadamiane, wpisane jest już na zawsze do naszego słownika. Jednak nasze zachowania nie ułatwiają życia naszym dzieciom, ich startu w dorosłość. Najważniejsze dla dzieci jest to, aby miały świadomość naszej cichej, czasami niemej obecności, naszego wsparcia i zaufania, jakie żywimy do nich. A wówczas, dorosłe już dzieci, mając takie "zaplecze moralne" w osobach swoich rodziców będą spokojne, realizując swoje życiowe cele. Jeśli będziemy próbowały zatrzymać dzieci przy sobie, stosując nawet szantaż emocjonalny, takie zachowanie nikomu nie wyjdzie na zdrowie. Tego typu reakcje często spowodowane są zaspokojeniem np. naszych potrzeb emocjonalnych. Powodują jednak sporo zranień i trudności dla obu stron.
Czas "pustego gniazda" w rodzinie, to również czas na przebudowę wzajemnych relacji z mężem, partnerem o czym była mowa w poście dotyczącym bilansu w związku. W tej nowej dla nas sytuacji, czasami bardzo trudnej emocjonalnie, przychodzi pora na inne nowe zadania zarówno dla kobiety, jak i mężczyzny.
Nowe zadania dla kobiety dojrzałej w rodzinie
Kobieta dojrzała, wchodzi w tym trudnym dla siebie czasie, w nowe dwie role. Pierwszą z nich jest relacja z wnukami, ważna dla dwóch stron. Dorosłe już dzieci potrzebują naszej pomocy przy opiece nad swoimi dziećmi, a naszymi wnukami. My, dajemy im swoją bezwarunkową miłość i ciepło. Bywa, że dziadek staje się w oczach wnuka obrazem najwspanialszego mężczyzny, a babcia obrazem takiej samej kobiety.
Kobieta dojrzała, jeśli zostaje babcią, wówczas zaczyna się dla niej nowy etap. Wzajemne relacje z wnukami pozwalają jej poczuć się znowu ważną i potrzebną. Może okazywać komuś (wnukowi, wnuczce) swoje zainteresowanie, brać udział w kształtowaniu młodego człowieka. Babcia,
nawet ta współczesna, jest skarbnicą mądrości życiowej i zarazem dystansu do życia. To pozwala kobiecie zupełnie inaczej podchodzić do wychowania wnuków. Ona już nic nie musi (jeśli chodzi o wychowanie), ona nie drży tak jak rodzic, ona chce tylko bardziej niż rodzic rozpieszczać. Jakie obopólne korzyści z tego wynikają? Takie relacje przyczyniają się do prawidłowego rozwoju młodego człowieczka, a kobieta dojrzała, daje swój bezcenny czas i otrzymuje bezwarunkową miłość.
Drugie, nowe zadanie, jakie staje przed kobietą dojrzałą, to opieka nad starzejącymi się rodzicami. Moja znajoma, której mama dostała udaru i została sparaliżowana oraz straciła mowę, powiedziała mi kiedyś..."W czasie choroby straciłam mamę, a zyskałam kolejne dziecko"! Po prostu musimy zamienić się rolami i stać się "rodzicami dla własnych rodziców". Dajemy im swoje wsparcie psychofizyczne, a nasza kobieca natura jest przydatna w tego typu kontaktach. Możemy wiele zaoferować rodzicom: czułość, ciepło, rozmowę, akceptację i zrozumienie. Nasi posunięci w latach, często chorzy rodzice, potrzebują poczucia bezpieczeństwa płynące od nas, ich dzieci. Te obecne kontakty z rodzicami różnią się w swojej wymowie od tych, kiedy nasi rodzice byli pełni energii i zaangażowania w najtrudniejsze sprawy. Starszy rodzic bywa dla nas niekiedy przyjacielem, jest już wolny od obowiązku naszego wychowania. Łączą nas podobne tematy, podobny sposób postrzegania świata.
Trudnym momentem, który przeżywamy w czasie naszej psychofizycznej dojrzałości jest odchodzenie naszych rodziców. Wcześniej relacje zmieniły się na bardziej czułe i pełne troski o starzejącego się rodzica. Co mówią o tym etapie psychologowie? Uważają oni, że my, dorosłe dzieci powinniśmy towarzyszyć im w odchodzeniu z tego świata, dzielić z nimi obawy
dotyczące lęku przed śmiercią. Jest to również i dla nas konfrontacja z samymi sobą z naszym postrzeganiem postaw wobec cierpienia i śmierci, z naszymi lekami i obawami. My, kobiety dojrzałe, jesteśmy na etapie "południa życia", ale ta dojrzałość wiąże się z tym, że coraz częściej
będą pojawiały się myśli o "zachodzie" naszego życia. Nie bójmy się zatem tych myśli, nie uciekajmy w panice przed nimi, tylko oswajajmy je, aby spokojnie przygotować się do kolejnego etapu życia. Często w naszych rodzicach widzimy siebie za kilkanaście lat...
No comments:
Post a Comment